poniedziałek, 3 stycznia 2011

Wystrzałowy styczeń

Seks przedmałżeński jest grzechem, nawet między kochającymi się partnerami w długotrwałym związku. Seks małżonkow, którzy nie darzą sie już miłością (np. pozostają ze sobą ze względu na dzieci) grzechem nie jest. Kosciół nie da rozwodu małżeństwu, które się już nie kocha. Jednak takie rozwiązanie jest możliwe dla osoby, ktorej małżonek jest bezpłodny, a czasem wystarczy nawet drobniejsza błachostka jak "niedojrzałość partnera". Homoseksualiści bez względu na miłość, zaangazowanie, czy trwałość związku, przy spełnieniu wszystkich warunków wymaganych od par heteroseksualnych i tak ślubu nie otrzymają. Ba, ich współżycie będzie grzechem. Hierarchia uczuć jaką kościół narzuca wiernym plasuje miłość na dalekim, nieistotnym miejscu. Mnie w pewien sposób ten fakt cieszy, bo pomaga włączyć myślenie, dostrzec absurdy i oderwać się od bezdusznej instytucji. Nazywanie sie Homo Sapiens obliguje do używania własnego rozumu, analizy, zadawania pytań, szukania odpowiedzi i wypracowywania własnych wartości.

Pomijając już wszystkie dowody na to, że Wszechświat i życie w nim zostało stworzone bez żadnej ingerencji istot nadprzyrodzonych, do mnie najbardziej przemawia argument, że sam byłbym lepszym bogiem niż ten chrześcijański. Dysponując takimi mocami nie pozwoliłbym na smutek, a już na pewno nie dopuściłbym do żadnych tragedii. Zrobiłbym wszystko, aby moje ukochane stworzonka były szczęśliwe.

Bóg nie ma płci (bądź ma obie), jak zatem było z tą Marią? Dlaczego wybrał kobietę - czysty przypadek, czy preferuje piersi? Czy aby na pewno lepszym wyjściem było ukaranie jej przed/poza-małżeńską ciążą niż wysłanie już gotowego dziecka na wychowanie mężczyźnie?

Czy gdy kobieta ma orgazm w czasie badania ginekologicznego, to musi sie potem spowiadać ze stosunku przedślubnego/pozamałżeńskiego? A gdy lekarz jest zarazem partnerem pacjentki, albo badanie odbywa się w domu przy blasku świec i romantycznej muzyce? Tylko religie potrafią stworzyć pojęcie "zakazanego owocu", w prawdziwym świecie coś albo jest dobre, albo złe i grzech nie zależy od czasu czy sytuacji (wyłączają oczywiście osoby nie w pełni świadome: dzieci, niepełnosprawni umysłowo).